Porada

5 Chorwackich Perełek, Które Zachwycą Cię Bardziej Niż Plaże



5 Chorwackich Perełek, Które Zachwycą Cię Bardziej Niż Plaże

Chorwacja to nie tylko lazurowe wybrzeże i popularne kurorty, gdzie turyści upychają się jak sardynki w puszce. Ten bałkański kraj skrywa prawdziwe skarby, o których wielu wakacyjnych bywalców nawet nie słyszało. Jeszcze kilka lat temu sama byłam jedną z tych osób, które kojarzyły Chorwację wyłącznie z plażowaniem i widokiem na Adriatyk. Ale po kilku wizytach odkryłam, że poza utartymi szlakami czeka tam znacznie więcej. Zebrałam dla Was 5 miejsc, które totalnie rozbiły bank moich podróżniczych wrażeń i które warto wpisać na swoją chorwacką bucket listę.

Park Narodowy Plitwickie Jeziora - raj na ziemi, do którego warto wstać skoro świt

Jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało, Plitwickie Jeziora to miejsce, gdzie natura przeszła samą siebie. Szesnaście kaskadowo położonych jezior połączonych wodospadami wygląda jak żywcem wyjęte z baśni. Pamiętam swoje pierwsze spotkanie z tym miejscem - szczęka dosłownie opadła mi do ziemi, a aparat fotograficzny rozgrzał się do czerwoności.

Mała rada od doświadczonego wyjadacza: przyjedźcie tu jak najwcześniej rano! Serio. Po 10:00 zaczyna się istny armagedon turystyczny, a drewniane kładki prowadzące wzdłuż jezior i wodospadów stają się tak zatłoczone, że trudno zrobić krok naprzód. Nie wspominając już o wymarzonym zdjęciu bez tłumu w tle. Kiedy ostatnio odwiedziłam park, wstałam o 4:30 (tak, czytacie dobrze) i byłam przy kasach jeszcze przed otwarciem. Wysiłek opłacił się stokrotnie - przez pierwszą godzinę zwiedzania miałam wrażenie, że jestem w prywatnym ogrodzie.

Cała trasa po parku zajmuje od 4 do 8 godzin, w zależności od wybranej ścieżki. Jeśli macie czas i siłę, polecam trasę H, która pozwala zobaczyć praktycznie wszystkie najważniejsze punkty. Buty trekkingowe to absolutne minimum - uwierzcie mi na słowo, próba przemierzenia tych ścieżek w japonkach skończy się katastrofą (tak, widziałam takich desperatów).

Bilet wstępu do parku w sezonie letnim to wydatek około 40 euro od osoby. To nie jest mało, ale za takie widoki? Warto każdej kuny... przepraszam, każdego euro!

Dubrownik - gdzie poczujesz się jak w Królewskiej Przystani

Dubrownik to perła Adriatyku i nie ma co do tego dwóch zdań. Od kiedy ""Gra o Tron"" wykorzystała miasto jako plan filmowy Królewskiej Przystani, liczba turystów wzrosła tam do absurdalnych rozmiarów. Ale spokojnie, da się go zwiedzić bez uczucia, że bierzesz udział w ewakuacji zatłoczonego stadionu.

Najważniejsza zasada: spacer po murach miejskich najlepiej zaplanować wczesnym rankiem lub pod wieczór. W środku dnia upał potrafi dać w kość nawet najbardziej zaprawionym podróżnikom, a do tego ceny biletów są wyższe (tak, oni naprawdę stosują różne taryfy w zależności od pory dnia). Ja wybrałam opcję wieczorną i nie żałuję - zachodzące słońce nadało staremu miastu magicznego blasku, a temperatura stała się znośna.

Poza samymi murami, które są absolutną koniecznością, warto zgubić się w plątaninie wąskich uliczek Starego Miasta. Zamiast pchać się do zatłoczonych restauracji przy głównym deptaku, Stradunie, skręćcie w boczne alejki. Tam znajdziecie prawdziwe, lokalne knajpki, gdzie za połowę ceny zjecie dwa razy lepsze dania. Mój osobisty tip: koniecznie spróbujcie czarnego risotto z mątwy (crni rižot). Wygląda jak coś, czym mógłby się pożywić Darth Vader, ale smakuje obłędnie!

A jeśli macie dość turystycznych tłumów, weźcie prom na pobliską wyspę Lokrum. W 15 minut znajdziecie się w oazie spokoju, gdzie można popływać w krystalicznie czystej wodzie i spotkać... dzikie pawie!

Trogir - średniowieczny klejnot, który przespałeś w przewodnikach

Trogir to miasto, o którym wielu turystów zwyczajnie zapomina, gapiąc się na mapie na pobliski Split. A szkoda, bo to prawdziwa perełka, wpisana na listę UNESCO i na dodatek dużo mniej zatłoczona niż jej słynny sąsiad.

To maleńkie miasto położone jest na wyspie, a do jego starego centrum wchodzi się przez most. Już samo to tworzy niesamowitą atmosferę odcięcia od współczesnego świata. Wąskie, kręte uliczki, kamienne domy i wszechobecne koty drzemające w zaułkach sprawiają wrażenie, jakby czas zatrzymał się tu kilkaset lat temu.

Podczas mojej ostatniej wizyty trafiłam na lokalny targ rybny. Co za doświadczenie! Starsi Chorwaci głośno przekrzykujący się nawzajem, zapach świeżo złowionych ryb i owoców morza, i ta autentyczność, której próżno szukać w turystycznych enklawach. Babcia sprzedająca domowe nalewki wcisnęła mi do ręki kieliszek czegoś, co nazwała ""leczniczą rakiją na trawie"" i odmówiła wzięcia pieniędzy, mówiąc, że to ""dla zdrowia"". Miałam wrażenie, że wypaliła mi przełyk, ale muszę przyznać - następnego dnia czułam się jak nowo narodzona!

Na samym środku starego miasta znajduje się katedra św. Wawrzyńca z charakterystyczną dzwonnicą. Za kilka euro można wejść na jej szczyt i zobaczyć panoramę miasta oraz wybrzeże. Osobiście uważam, że to jeden z najpiękniejszych widoków w całej Chorwacji. Tylko nie idźcie tam po zjedzeniu obfitego obiadu - schody są wąskie i strome jak diabli!

Park Narodowy Krka - wodospady, w których naprawdę można się kąpać

Plitwickie Jeziora są bardziej znane, ale Park Narodowy Krka ma jedną niepodważalną przewagę - tutaj możesz faktycznie wskoczyć do wody pod głównym wodospadem! I nie ma nic lepszego w upalny chorwacki dzień niż ochłoda w krystalicznie czystej wodzie otoczonej bujną zielenią.

Skakuń (Skradinski buk) to największy z wodospadów w parku i prawdziwa wizytówka tego miejsca. Kaskady wody spływają tu tarasowo, tworząc naturalne baseny. Kiedy pierwszy raz tam dotarłam, myślałam, że zdjęcia w internecie musiały być podkoloryzowane - ale nie, woda naprawdę ma ten niesamowity turkusowy odcień.

Do parku najlepiej dotrzeć z pobliskiego Szybenika (Šibenik) - autobusem, samochodem lub zorganizowaną wycieczką. Ja wybrałam opcję łodzi, która płynie rzeką Krka bezpośrednio do parku, i było to strzałem w dziesiątkę. Już sama podróż dostarczyła niesamowitych widoków, a kapitan łodzi, starszy Chorwat o imieniu Ante, raczył nas opowieściami o lokalnej historii (co prawda głównie po chorwacku, ale jego ekspresyjne gesty mówiły same za siebie).

Poza głównym wodospadem, warto zobaczyć też wyspę Visovac z malowniczym klasztorem franciszkańskim oraz pozostałości rzymskich obozów wojskowych. Sam park jest znacznie mniej zatłoczony niż Plitwickie Jeziora, co daje większą swobodę eksploracji i robienia zdjęć bez fotobomb przypadkowych turystów.

Pamiętajcie tylko, żeby zabrać ze sobą strój kąpielowy, ręcznik i buty do wody (kamienie potrafią być ostre). I uwaga - woda jest dość zimna nawet w środku lata, więc pierwszy kontakt może być lekkim szokiem. Ale jak mówi stare chorwackie przysłowie: ""kto nie zmoczy się w Krce, ten nie był w Chorwacji""... Ok, wymyśliłam to przysłowie, ale powinno istnieć!

Hvar - wyspa lawendy i celebrytów, którą możesz pokochać po swojemu

Hvar ma opinię wyspy dla bogatych i sławnych - i owszem, w lecie port w mieście Hvar pełen jest luksusowych jachtów, a w klubach nocnych można spotkać gwiazdy światowej sławy. Ale to tylko jedna strona tej magicznej wyspy.

Kiedy odwiedziłam Hvar po raz pierwszy, omijałam główne miasto szerokim łukiem i zamiast tego wynajęłam skuter, którym objechałam całą wyspę. To była jedna z najlepszych decyzji podróżniczych w moim życiu. Mało kto wie, że wnętrze wyspy to istny raj dla miłośników natury i spokoju.

Pola lawendowe, które najbardziej imponująco wyglądają w czerwcu i lipcu, ciągną się po horyzont, upajając wszystko dookoła swoim intensywnym zapachem. Lokalni rolnicy sprzedają lawendowe produkty bezpośrednio przy drodze - od olejków po mydła i suszone bukiety. Kupiłam chyba wszystkiego po trochu i do dziś, gdy tylko otwieram szafę, gdzie trzymam lawendowe woreczki, od razu przenoszę się myślami na wzgórza Hvaru.

Stare, kamienne wioski takie jak Velo Grablje czy Brusje wyglądają, jakby czas stanął w nich w miejscu. W przeciwieństwie do tętniącego życiem nocnym głównego miasta, tutaj można doświadczyć prawdziwego, niespiesznego życia wyspiarzy. W lokalnej konobě (tradycyjnej restauracji) zjadłam najlepszą pašticadę w życiu - jest to danie z marynowanej wołowiny, gotowanej powoli w sosie z suszonych śliwek i przypraw. Do tego lampka lokalnego wina Plavac Mali i można umierać z rozkoszy.

Jeśli już o winie mowa - Hvar słynie z doskonałych winnic położonych na południowych zboczach wyspy. Wiele z nich oferuje degustacje połączone ze zwiedzaniem. Uwaga - chorwackie wina są mocne, a drogi na Hvarze kręte. Lepiej zaplanować transport powrotny lub wyznaczyć kierowcę, który odpuści sobie degustację.

Wreszcie - plaże. Zamiast tłoczyć się na popularnej Plaży Pokonji Dol, wypożyczcie łódkę (nie trzeba na to żadnych specjalnych uprawnień) i wybierzcie się do jednej z ukrytych zatoczek na południowym wybrzeżu lub na pobliskie wyspy Pakleni. Tam znajdziecie rajskie plaże, gdzie czasem będziecie jedynymi gośćmi. I tak, woda naprawdę jest tak krystalicznie przejrzysta, jak na zdjęciach!

Chorwacja to kraj, który ma znacznie więcej do zaoferowania niż tylko plaże i wszystkim znane atrakcje. Te pięć miejsc to dopiero wierzchołek góry lodowej. Każda kolejna wizyta w tym bałkańskim kraju otwiera nowe drzwi i pokazuje kolejne, nieodkryte jeszcze zakamarki. A najlepsze w tym wszystkim? Możesz ułożyć plan podróży tak, by połączyć wszystkie te miejsca w jedną, niezapomnianą przygodę. Na zdrowie - albo jak mówią Chorwaci: Živjeli!

"

Najnowsze porady i artykuły na naszym blogu

Promieniowanie rentgenowskie ma w sobie coś fascynującego i nieco przerażającego. Pozwala nam zajrzeć do wnętrza przedmiotów bez konieczności ich otwierania

Każdy, kto podróżował samolotem w ostatnich latach, zna ten rytuał: zdejmowanie butów, opróżnianie kieszeni i nieodłączny komunikat: "Laptopy prosimy wyjąć z bagażu".

System PESEL przechowuje ogromną ilość danych osobowych każdego obywatela Polski.

Stomatologia stale się rozwija. Nowe technologie i zaawansowane materiały sprawiają, że dzisiejsi dentyści mogą leczyć pacjentów szybciej i skuteczniej.

Złomowanie pojazdu to ostatni etap w cyklu życia samochodu. Jednak sama fizyczna likwidacja auta nie kończy formalności związanych z posiadaniem pojazdu.

Mini Autocasco to coraz popularniejszy produkt ubezpieczeniowy na polskim rynku, który stanowi alternatywę dla pełnego ubezpieczenia AC

Żentyca to wyjątkowy ser góralski (a nie serwatka, jak powszechnie się uważa), który powstaje podczas podgrzewania serwatki pozostałej po wytrąceniu bundzu.

Czy kiedykolwiek zastanawiałeś się, jak to jest, gdy nagle nie słyszysz świata wokół siebie?

Zapach świeżo upieczonego chleba unoszący się w powietrzu, chrupiąca skórka, która delikatnie trzeszczy pod palcami, miękki, puszysty środek z nieregularnymi dziurkami